Rozmowa z Martinem Vaculikiem
Filip Łazowy: Pierwsze miejsce zespołu z Tarnowa w Enea Ekstralidze to dla pana zaskoczenie?
Martin Vaculik: Zdecydowanie zaskoczenie. Przed sezonem nikt nie zakładał tak dobrej postawy. Nawet my sami. Skład się zmienił, do końca nie było wiadomo, jak to będzie wyglądało na torze. W wielu klubach przy takich zmianach bywa naprawdę różnie. U nas na szczęście wszystko się ładnie poukładało. Duża w tym zasługa trenera Marka Cieślaka, który buduje pozytywną atmosferę. Ale spokojnie, sezon jest długi i nie ma się co podniecać.
Dzisiaj to pana zespół obok Stali Gorzów jest typowany jako kandydat do złota.
- Na razie faktycznie tak wygląda, że te dwa zespoły są najmocniejsze. Ale wiem, że ekipy z Torunia, Zielonej Góry i Leszna zaczną spisywać się coraz lepiej. My cieszymy się naszą jazdą i tym jakie osiągamy
wyniki. Co będzie dalej? Nie wiadomo. Poprzedni sezon pokazał, jak przewrotny może być żużel. Unibax wygrał sezon zasadniczy i wydawało się, że zdobędzie tytuł. Dwie kontuzje i skończyło się na czwartym miejscu.
W niedzielę niepokonany zespół Tauron Azotów jedzie właśnie do Torunia. Będzie pierwsza porażka lidera?
- To realne. Nie jesteśmy jakimś "dream teamem" jak niektórzy nas nazywają. Mamy mocny skład, ale uważam, że nie najmocniejszy w polskiej lidze. Jeśli przegramy w
Toruniu, tragedii nie będzie. Unibax to cały czas bardzo mocna drużyna. Choć nie widać tego w tabeli, ten rywal cały czas jest groźny dla każdego.
Śledzi pan wyniki wszystkich zespołów. Dlaczego Unibax jak na razie zawodzi?
- Trudno jednoznacznie powiedzieć. Gdyby Darcy Ward pojechał w
Rzeszowie, pewnie Unibax by wygrał. Ale jechał w drużynowych mistrzostwach świata juniorów w tym czasie i nie mógł pomóc swojej drużynie. Dwa punkty pechowo uciekły. Kibice się niecierpliwią, ale myślę, że drużyna z Torunia awansuje do play-off.
Przed sezonem nie brakowało obaw jak poradzi sobie para Martin Vaculik - Leon Madsen. Na razie wraz z Duńczykiem radzi pan sobie doskonale.
- Doskonale? To na pewno nie. Ale faktycznie nie jest najgorzej. Wiemy czego od nas wymaga trener i staramy się realizować to na torze. Mamy trochę większy komfort psychiczny bo ciężar zdobywania punktów bardziej spoczywa na Gregu Hancocku, Januszu Kołodzieju i Macieju Janowskim. Dlatego jest nam łatwiej, nie ma takiej wielkiej presji.
Jakie znaczenie ma obecność w składzie takich osób jak Hancock czy też Cieślak?
- Ogromne. Kto miał przyjemność pracować z nimi w jednym klubie ten wie o czym mówię. Greg jest sympatyczny, zawsze chętny do pomocy. Ma olbrzymie doświadczenie i dzieli się nim z młodszymi zawodnikami. Nie wiem kiedy on skończy karierę, ale cieszę się, że mogę z nim razem startować.
Mecz Unibax - Azoty Tauron w niedzielę o g. 17. Transmisja w TVP
Sport.