Rozmowa z Michałem Plaskiewiczem
Filip Łazowy: W poprzednich latach przed ważnymi meczami zespół wyjeżdżał na kilkudniowe zgrupowania. Teraz jest podobnie?
Michał Plaskiewicz, bramkarz TKH: Nie. Tym razem trenujemy normalnie na swoim lodowisku. Nigdzie nie pojechaliśmy. Mamy na miejscu dobre warunki do przygotowania się do meczów z KTH Krynica. Zdajemy sobie sprawę z tego, że czekają nas bardzo ważne mecze. Najważniejsze w tym sezonie.
Można wskazać faworyta w tej rywalizacji?
- Myślę, że to my jesteśmy lepsi od rywali. Jesteśmy faworytem. W sezonie zasadniczym wygraliśmy więcej spotkań. Na pewno teraz mecze będą trochę inne, gramy o utrzymanie i dorobek z poprzednich spotkań nie ma znaczenia.
Choć nie do końca. Dzięki lepszemu bilansowi gier z KTH Krynica toruński zespół otrzymał punkt bonusowy. Aby wygrać całą rywalizację TKH Nesta musi wygrać tylko dwa mecze, natomiast rywale aż trzy.
- Regulamin nam trochę pomógł. Dlatego sprawa jest prosta. Musimy wygrać w sobotę i w niedzielę na Tor-Torze i zakończyć rywalizację. Do Krynicy nie chcemy już jechać. Jestem przekonany, że tak właśnie będzie.
Kryniczanie motywują się w jeden sposób: wygrali w sezonie zasadniczym aż 8:2.
- Faktycznie zdarzyła nam się wpadka i doznaliśmy w Krynicy wysokiej porażki. Za to w
Toruniu zawsze byliśmy lepsi. My już nie myślimy o tym wyniku, nam to w głowie nie siedzi. Chcemy wygrać i innego rozwiązania nie biorę nawet pod uwagę.
Na meczach TKH/Nesta trybuny świecą pustkami. Kibice zwątpili w drużynę?
- Myślę, że nie. Jeśli gramy słabo, kibice nie przychodzą. W pewnym sensie to rozumiem - fani woleliby oglądać dobrą grę i zwycięstwa. Mam jednak nadzieję, że na tych ważnych meczach kibice się zmobilizują i przyjdą wspomóc nas dopingiem. To nie tylko zdeprymuje rywali, ale przede wszystkim nas uskrzydli.
Mecze TKH - KTH w sobotę i niedzielę na Tor-Torze o g. 17.