Sullivan, który w piątek wziął w
Toruniu ślub, ma powody do irytacji. W ub. tygodniu prezes zespołu Indianerna Kumla Dan Moberg stwierdził, że Australijczyk nie otrzyma nowej propozycji kontraktu ponieważ "sprawia zbyt wiele kłopotów i jest zbyt uparty". Te słowa cytowały skandynawskie media.
Sullivan szybko odpowiedział. Stwierdził, że klub zalega mu pieniądze. W związku z tym - oraz zniesławieniem - rozważa oddanie sprawy do sądu.
Wersje obu stron są odmienne również w sprawie relacji między klubem, a żużlowcem. Ten twierdzi, że nikt po kontuzji nie zainteresował się jego stanem zdrowia. Klub odpowiada, że doszło do telefonicznej rozmowy między działaczami a żużlowcem. Według Indianerny Sullivan nie ma prawa mówić o zaległościach finansowych. Klub ma zalegać mu jedynie z wypłatą jednej faktury za świadczone usługi - przy czym nadal nie minął termin spłaty.
W Toruniu Sullivan nigdy nie budził żadnych kontrowersji, a jego współpraca z prezesem Unibaksu Wojciechem Stępniewskim jest bez zarzutu.